Mało znany ale bardzo dobry thriller. Aż dziw że takie coś wyszło z pod ręki reżysera kiepskiego kina akcji i scenarzysty tandetnych horrorów. Jest to opowieść o policjancie-pisarzu i płatnym zabójcy który marzy by stać się bohaterem jego książki. Kilka motywów przewidywalnych, kilka komicznych scen (Woods biegający za głównym bohaterem na początku filmu w dokach wyglądał żałośnie) i zbyt hollywoodzkie zakończenie nie psują na szczęście seansu. Pomysł jest ciekawy, akcja wciąga i trzyma w napięciu, a aktorzy poradzili sobie świetnie (Dennehy który zazwyczaj był na drugim planie tutaj zaskakuje). Może nie jest to wartościowe dzieło, ale jako kino rozrywkowe bardzo wysoka półka.
Mnie dziwi, że "z pod" wyszło spod Twej ręki. Często czytamTwoje posty, a tu .... taki "babol" - stąd moje zdziwienie.
To post sprzed 14 lat. Do dziś jestem chwilami na bakier z ortografią, a co dopiero w czasach. Oczywiście to żadne wytłumaczenie, faktycznie z mojej strony to spora ftopa.
skoro bywasz na bakier z orto zapamiętam i nie będę Ci "wypominał" od następnego razu. Pozwoklę sobie na ten ostatni, bo w Twym wpisie pojawiła się w t o p a :) sądzę że wiesz jaka Pozdr!