Film wygląda na zrobiony przez bandę amatorów - i tak jest, poza scenariuszem Cohena, który daje ogromne pole do popisu i trzyma w napięciu, tutaj to sytuacja, kiedy remake byłby do rozpatrzenia.
Ale walić to wszystko ja mam sentyment. James Woods zagrał rozgoryczonego, zblazowanego i ogólnie wybitnie aspołecznego nawet jak na zawodowego zabójce, gościa.
Tom Cruise w "Zakładniku" leci na jego roli niemal cały czas.
Jest tu kilka niesamowitych scen z jego udziałem zupełnie jakby z innej bajki. Człowiek żałuje, że nie oprowadza misiowatego Briana Dennehy po swoim świecie dłużej. I jak udają braci w barze - bezcenne.